Nie jest tajemnicą fakt, iż kocham lakiery do paznokci. Wychodząc z drogerii muszę mieć przynajmniej jeden nowy, nie gardzę też lakierami firm takich jak AVON czy Oriflame.
Niestety moją drugą słabością są żele pod prysznic :D Dlaczego?
Po długim i męczącym dniu kąpiel, lub prysznic to dla mnie chwila błogiego relaksu i staram sobie je umilić jak tylko się da. Dzisiaj chciałam wam przedstawić jednego z umilaczy moich kąpieli/pryszniców.
Oto Oriflame Nature Secrets Złuszczający żel pod prysznic mięta i malina (wybaczcie jakość zdjęcia ale dzisiejsza pogoda nie sprzyja robieniu zdjęć).
Nie jestem konsultantką tejże firmy, chociaż spotkałam się z wieloma bardzo pochlebnymi opiniami n/t ich kosmetyków i postanowiłam się im przyjrzeć z bliska. Kiedyś zamawiałam z Oriflame tylko perfumy dla siebie, ale teraz po przetestowaniu kilku kosmetyków widzę, że częściej będę sięgać po tę markę.
A oto co myślę o żelu:
Zalety:
- przepiękny zapach! mięta i malina...mmm, więcej chyba czuć mięta ale malina też jest wyczuwalna a taki podział mi baaardzo odpowiada (zapach co prawda znika niedługo po wytarciu ręcznikiem, ale od pachnienia mam balsamy, szkoda, że nie ma balsamu z tej serii)
- bardzo gęsty przez co wydajny
- już niewielka ilość znakomicie się pieni
- drobinki które mają złuszczać fajnie masują ciało, skóra po kąpieli jest bardzo miła w dotyku, nie jest to może mega szał ale jest naprawdę bardzo miła, efekt jak po użyciu zwykłego peelingu do ciała
- ładne i praktyczne opakowanie, tubka ma dzióbek, który się nie zacina (jak czasami przy niektórych żelach np avonowych)
Wady:
- kiedy go kupiłam trochę się zdziwiłam, ponieważ buteleczka nie była do końca pełna przez co sprawiała wrażenie jakby jej już ktoś używał
+/-
- cena: w promocji 14,90 za 400ml, może to i niewiele ale żele podobne jakościowo można kupić w zdecydowanie niższej cenie na przykład u konkurencji. W cenie regularnej pewnie bym go nie kupiła
Moja Ocena: 4+/5
Ma wszystko czego oczekuję od żelu pod prysznic, mogę go z czystym sumieniem polecić każdemu.
Ależ to połączenie musi pięknie pachnieć. Może wypróbuję
OdpowiedzUsuńzawsze zastanawiam się nad nim i zawsze opuszczam pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńMaliny...Mniam mniam :)
OdpowiedzUsuńnie znam nikogo z Ori...
Muszę go przetestować :D Koleżanka go ostatnio zamówiła, pięknie pachnie.
OdpowiedzUsuńJa nie mam jakoś wokół siebie konsultantek z Ori, tak to może i ja bym czegoś wypróbowała. Fajnie wygląda :) Dodaję do obserwowanych i pozdrawiam ~pieknaodzawsze.blogspot.com~ Miło byłoby liczyć na to samo :)
OdpowiedzUsuń